Fizyk z nagrodą WordPress Photo? Czemu nie!

0

Gdy przeciętny człowiek spaceruje po krakowskim rynku, to zachwyca się jego pięknem i ewentualnie patrzy na wszechobecne gołębie. Jedni je dokarmiają, inni z chęcią pozbyliby się wszelkich śladów ich obecności. O czym ja myślę, gdy widzę lecącego gołębia? Dla mnie to masa, prędkość i przyspieszenie. Patrzę na świat oczami fizyka. Jestem fizykiem od lat i pracuję w tym zawodzie, codziennie badając zjawiska, które nas otaczają, a o których nawet nie pomyślimy. Fascynuje mnie rzeczywistość i rządzące nią prawa. Nawet w chaosie wielkiego miasta można odnaleźć prosty wzór, który go opisze i wyjaśni. Choć fizyka to całe moje życie, w znalazło się w nim również miejsce na pasję, hobby, które pochłania mnie bez reszty. Jest to fotografia.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że fizyka i fotografia mają ze sobą bardzo dużo wspólnego. Gdy sięgamy pamięcią do szkoły, możemy skojarzyć, że kiedyś na fizyce pojawił się taki temat jak optyka… Ale, że fizyka nie należy do ulubionych szkolnych przedmiotów, wiele osób nadal się dziwi, gdy mówię, że przenoszę pracę zawodową na życie prywatne i w wolnych chwilach fotografuję.

Z racji tego, że wszystko, co robię staram się robić na 100% nadszedł ten dzień, że postanowiłam zrobić mały krok ku profesjonalnemu robieniu zdjęć. Odłożyłam trochę pieniędzy i zapisałam się na warsztaty z jednym z najlepszych fotografów na rynku. Te dwa dni zmieniły moje życie. Zobaczyłam, że można zrobić więcej. Moje zdjęcia mogą być dużo lepsze. Dowiedziałam się, że moja precyzja i wiedza to nie jest do końca zaleta. Muszę trochę dać się ponieść fantazji… No i muszę zmienić sprzęt, bo mój aparat nie jest cudownym antykiem, który robi klimatyczne zdjęcia a rozregulowanym starym gratem, z którego nic więcej nie wyciągnę. I może odłożyłabym tę decyzję na lepsze, bogatsze czasy, ale na warsztatach dowiedziałam się o konkursie dla młodych talentów. Fotografów amatorów, którzy robią zdjęcia z pasją i szukają ciekawych ujęć. A ja ze swoimi zdjęciami robaczków na tle Pałacu Kultury idealnie się w to wpasowywałam.

Czułam, że to może być moja chwila. Upewniali mnie w tym organizatorzy warsztatów. Więc zostało iść za ciosem. Potrzebowałam szybko pieniędzy na nowy sprzęt, kilka obiektywów no i przy okazji lamp. Razem kilkanaście tysięcy. Pomyślałam, że w gruncie rzeczy po coś są banki i inne instytucje finansowe. Ale wiedziałam, że to nie będzie łatwe. Oczywiście pracowałam od lat na etat, ale większość moich dochodów stanowiły granty, stypendia i różne dodatkowe zlecenie w związku z moimi projektami i badaniami. Trochę nie miałam ochoty na pielgrzymkę po placówkach bankowych i przynoszenie stosów dokumentów. Pierwsze z brzegu firmy krzyczące, że wszystko jest szybkie, łatwe zapominały dodać, że również drogie. I nagle uśmiechnęło się do mnie logo jakiejś nowej firmy – nawet nazwa mi się spodobała: Smartney. Coś nowego. Coś dla ludzi takich jak ja: odważnych i analizujących, unikających skomplikowanych umów i szukających prostych informacji. Wszystko wyglądało bardzo logicznie. Smartney należy do francuskiego Grupy Oney Bank, więc nic dziwnego, że oferta była bardzo podobna do tych bankowych. Nowoczesna firma dla mnie znaczyła: prosta i bez dokumentów. Tym razem też to się zgadzało. Wniosek w Smartney złożyłam online w kilka minut. Zweryfikowałam swoje wszystkie dochody online bez wychodzenia z domu. Wystarczyło tylko zalogować się na swoje konto bankowe. Smartney pokazał mi, że pożyczanie może być proste. A na dodatek pieniądze pojawiły się bardzo szybko na moim koncie. Jednym słowem Smartney spełnił wszystkie moje oczekiwania. Podobnie jak mój nowy sprzęt. Tak, Internet jest fantastyczny i niesamowicie szybki. Szybka pożyczka w Smartney i szybka dostawa mojego nowego aparatu i obiektywów. Nawet pogoda mi sprzyjała. Następnego dnia zrobiłam niesamowite zdjęcia, z których byłam naprawdę dumna. Wiedziałam, że teraz z fizyki będą się skupiać tylko na optyce.

Minęło kilka tygodni, pogoda za oknem się zmieniła. Sprzęt mógł chwilę odpocząć, a ja skupiłam się na kolejnym badaniu. Tą szarą rzeczywistość przerwała jedna wiadomość. Nie wierzyłam własnym oczom! Czytałam po literce. Chciałam sprawdzić w słowniku, czy na pewno GrandPrix znaczy to, co znaczy! Pierwszy mój konkurs i pierwsza nagroda! Byłam w szoku. Moja ciężka praca i decyzja o zakupie sprzętu sfinansowanego dzięki pożyczce w Smartney po prostu się opłaciły! Wierzę, że konkursów, nagród a może i wystaw będzie coraz więcej. Kto wie, może pewnego dnia będę pierwszym fizykiem z GrandPressPhoto?

Alina