Ekonomistka z własną pracownią malarską – warto podążać za marzeniami

0

Popołudnia już od dłuższego czasu spędzałam w bibliotece. Rodzice myśleli, że to obrona pracy magisterskiej z zakresu finansów tak mnie pochłania. Nie wyprowadzałam ich z błędu. Lubiłam otaczającą mnie ciszę, kiedy sięgałam po kolejny album po brzegi wypełniony reprodukcjami dzieł mistrzów. Inspirował mnie Picasso. Zachwycałam się malarstwem abstrakcyjnym i współczesnym, doceniałam francuski impresjonizm i marzyłam, by kiedyś ktoś z taką samą pasją sięgał po obrazy mojego autorstwa.

Studiowałam ekonomię wiedząc, że to dobra decyzja. Ludzie wokół mnie gratulowali rozważnego wyboru, a rodzice byli dumni z kolejnych, zaliczonych sesji. Czasem tylko zastanawiałam się, czy to na pewno jest to, co chcę robić całe życie. Czy skrojona na miarę garsonka jest lepszym wyborem niż kolorowa sukienka ubrudzona farbą olejną. Moje myśli systematycznie uciekały daleko poza salę wykładową, do tego stopnia, że któregoś razu, zupełnie nieopatrznie, wypowiedziałam je zbyt głośno, zadając pytanie, czy da się zostać malarką, kończąc ekonomię? Nie potrafię powiedzieć, kto był bardziej zszokowany, ja, prowadzący zajęcia, czy pozostała część grupy. Czasem warto podzielić się z kimś innym swoimi rozterkami. Powiedzieć na głos coś, co krzyczy w głowie.

Długo zastanawiałam się, ile jest we mnie szaleństwa, artystycznej duszy i marzeń, a ile rozsądku, pragnienia stabilizacji i strachu przed ryzykiem i niepowodzeniem. .

Żeby zmienić swoje życie i wybrać artystyczną ścieżkę kariery musiałam zainwestować. Nie była to mała inwestycja, bo udało mi się znaleźć małą pracownię na strychu jednej z kamienic. Jednak mają  27 lat nie miałam zgromadzonych oszczędności, które gwarantowałby bezpieczny start. Miałam wiedzę ekonomiczną. To był najlepszy moment, by z niej skorzystać. Sytuacja była trochę napięta. Musiałam wpłacić zaliczkę na wynajem pracowni. Szybkie pieniądze? Ogólnie nie ma problemu. Ofert chwilówek w Internecie było pełno. Jedno było pewne, szybkie pieniądze oznaczały bardzo wysokie koszty. Jak zawsze: coś za coś. Jako ekonomistka (przynajmniej z wykształcenia) doskonale wiedziałam, jak działają banki. Sprawdzanie zdolności, mnóstwo zaświadczeń o dochodach, które miałam, ale nieregularne i z wielu miejsc. Godziny spędzone w bibliotece nauczyły mnie jednego: trzeba umieć szukać. W przypadku mojej pożyczki na szczęście nie było to takie trudne. Smartney pojawił się na mojej drodze niespodziewanie. Czytałam kolejny ranking pożyczek i wpadło mi w około małe radosne żółte logo. Opis był bardzo ciekawy. Kwoty, które mnie interesowały, okres spłaty też, a to wszystko bez dokumentów. Brzmiało to wręcz niemożliwie. Powiedziałam sprawdzam. Weszłam na stronę Smartney. Chciałam poznać tą nowość. Okazało się, że Smartney jest częścią Grupy Oney Bank, która istnieje od wielu lat na kilkunastu rynkach. Stwierdziłam, że spróbuję. Złożenie wniosku trwało kilka minut, a szybka weryfikacja kontem bankowym mnie po prostu zaskoczyła. Nie ma co opowiadać o szczegółach pożyczki. Ważne, że ją dostałam szybko, bez dokumentów i 100% online. Nie musiałam wychodzić z domu ani dostarczać żadnych dokumentów.

Co Smartney zmienił w moim życiu? Uwierzyłam, że finanse mogą być proste. I mówi to bądź co bądź ekonomistka. Po tym jak pieniądze trafiły w kilkanaście minut na moje konto, przesłałam zaliczkę na moją wymarzoną pracownię. Dużo łatwiej też było dokupić całe niezbędne wyposażenie. A teraz myślę jak zorganizować mój pierwszy wernisaż.

Alicja